Strony

niedziela, 30 stycznia 2011

Ciekawe porównanie wilekości planet naszego Układu Słonecznego

Gdyby planety Układu Słonecznego znajdowały się od Ziemi w takiej odległości jak Księżyc, nasze niebo wyglądałoby tak jak pokazuje film dostępny pod tym linkiem.

niedziela, 23 stycznia 2011

Smooth Criminal w niecodziennym wykonaniu

Od dawna panuje moda na aranżowanie popowych hitów na instrumenty bardziej klasyczne. Powstaje dużo, bardzo dużo takich przeróbek. Wiadomo jedne są lepsze a drugie gorsze. Ja dziś miałem przyjemność trafić na jedną z lepszych aranżacji jakie słyszałem. Klasyczny Smooth Criminal Michaela Jacksona w zupełnie nowej wersji wykonanej przez dwóch młodych muzyków klasycznych Stjepana Hausera i Luki Sulica. Warto zauważyć, że sam klip został bardzo profesjonalnie zrobiony i przyjemnie się go ogląda.


sobota, 22 stycznia 2011

Bill Conti - Gonna Fly Now

Jeden z moich ulubionych utworów muzycznych. Nie oszukujmy się jest epicki i ponadczasowy. Tak samo jak Rocky :)


I wersja Live


Megadeth Rude Awakening - recenzja koncertu

Rude Awakening (Nagłe Przebudzenie) to pierwsze wydawnictwo live w historii Megadeth. To także ostatnie wydawnictwo live przed rozpadem zespołu w 2002 roku. Sama historia tego albumu jest dość ciekawa. Pierwotnie koncert miał być nagrany w Buenos Aires. Niestety ze względu na wydarzenia z 11 września 2001 roku i wprowadzony zakaz lotów zmusił organizatorów do zmiany planów. Jak możemy się domyślać, nie spodobało się to argentyńskim fanom metalu. Na szczęście dla nich (jak i dla nas) Rudy i spółka po 4 latach wrócili do Argentyny by nagrać koncertowe DVD znane jako That One Night: Live In Buenos Aires. Skupmy się jednak na Nagłym Przebudzeniu. Koncert został nagrany podczas dwóch ostatnich koncertów trasy „The World Needs A Hero” w dniach 16 listopada w Phoenix i 17 listopada w Tucson. Jak się później okaże były to dwa ostatnie koncerty przed zawieszeniem działalności zespoły.
Przez prawie 16 lat istnienia zespołu i wydaniu 9 albumów zebrało się sporo materiału do zagrania i zapewne ciężko było wybrać, które można zarejestrować w wersji live. W tym momencie Rudy uśmiechnął się do fanów, którzy za pośrednictwem strony internetowej zespołu mogli wybrać utwory, które chcą usłyszeć na koncercie. Ostatecznie wybrano 24 kawałki, które usłyszymy i obejrzymy w dwóch oddzielnych koncertach! Pierwszym „głównym” składającym się z 19 piosenek oraz bonusowym czarno – białym dodatku. 5 kawałków pochodzi z przedostatniego koncertu z Tucson.
Teraz przejdźmy do strony technicznej, czyli co oferuje nam wydawca. Szczerze mówiąc – niewiele. Samo pudełko z płytą. Żadnej książeczki czy zwykłej wkładki w środku nie zastaniemy. Pudełko jest przynajmniej „lepszej jakości”.  Wiadomo, że DVD kupujemy nie dla pudełka ale jednak w dzisiejszych czasach są troszkę inne standardy. Na szczęście cena wydawnictwa jest dość niska i rekompensuje nam wygląd zewnętrzny. Menu DVD – tutaj też żadnych rewelacji nie ma. Jest to co powinno być. Koncert, drugi koncert, dostęp do scen, 10 minutowy film z wypowiedziami muzyków jakieś opcje DVD i na tym koniec. W sumie to więcej nie trzeba.
Sam koncert zaczyna się mocnym wstępem – Dread And The Fugitive Mind – gdzie Rudy na wstępie śpiewa – pozwólcie, że się przedstawię, jestem społeczną zarazą. Ciężki i średnio szybki kawałek na dzień dobry. Następnie mamy Wake Up Dead, niesamowitego killera pochodzącego z płyty Peace Sells... But Who's Buying? Zaraz po nim jest bardzo klimatyczny In My Darkest Hour. Zrezygnowanie z akustycznego intra to był w tym momencie bardzo dobry pomysł. Obydwa kawałki „zlewają się” ze sobą tworząc tak jakyb całość. To zgrabne przejście to duży plus. Po długich minutach ciężkiej łupanki mamy lekki powiew świeżości w postaci She Wolf. Moim zdaniem jest to jeden z dwóch najlepszych kawałków z tej płyty. To idealny przykład jak z trzyminutowej piosenki zrobić czadowego molocha. Po pierwsze został tu zastosowany patent znany jeszcze z czasów gdy w Medze grał Friedman. Przed końcową solówką mamy coś w rodzaju jamu gdzie gitarzyści popisują się swoją grą. Oczywiście gdyby taka wersja byłaby zbyt prosta dlatego w Rude Awakening została wprowadzona jeszcze solówka na perkusji. Dość długie i szybkie ale w żadnym wypadku nie nudzące. Bardzo fajnie się to ogląda. 


Kolejnym zasługującym na opis fragmentem koncertu jest „zestaw hangarowy”. Hangar 18 a zaraz po nim Return To Hangar. Połączenie starego klasyka ze świeżym kawałkiem to doskonały pomysł. Pierwszą część koncertu kończy stary, dobry Hook In Mouth.  
Druga część koncertu rozpoczyna się utworem 1000 Times Goodbye. Następnie mamy klasyczny Mechanix. I jest to pierwsza z dwóch piosenek pochodzących z lat 80 – tych. Druga część płyty to w głównej mierze kawałki powstałem podczas Złotej Ery Megadeth. Następnie mamy epicki Tornado Of Souls. Jak zwykle zagrany z wykopem równym huraganowi. Niestety Al Pitrelli nie wyrabiał się w szybkim momencie solówki. Nie wiem czy nie potrafił tego zagrać, czy grał po prostu po swojemu ale nie brzmiało to tak jak powinno. Kilka dźwięków zostało zagubionych. Świetnie za to wyszedł Ashes In Your Mouth. Jest to jeden z moich ulubionych kawałków, który wyszedł z pod palców Rudego. W Trust natomiast możemy usłyszeć, że Al nie tylko świetnie gra na gitarze ale też ma bardzo fajny głos. Jego chórki idealnie uzupełniają końcówkę piosenki. Na zakończenie koncertu zespół zaserwował nam Symphony Of Destruction. Klasyczny klasyk Megadethu. Nie obyło się oczywiście bez małej niespodzianki. Najpierw mamy długi wstęp, składający się z gry głównego riffu przez zespół. W tym czasie Mustaine dziękuje wszystkim za przybycie i przedstawia zespół. Następnie na znak DeGrasso zaczyna się granie. Gdy Pitrelli kończy solówkę, swoje solo zaczyna grać Mustaine a zaraz po nim Eleffson. Później następuje coś w rodzaju jammu bazującego na riffie występującym w refrenie. Ktoś się spyta o co chodzi? Symphony Of Destruction zostało po prostu zagrane w pierwotnym stanie, dokładnie tak samo jak wersja demo. Dzięki temu jest sporo dłuższe i bardziej czaderskie. Po tym kawałku oficjalnie kończy się koncert. Piszę oficjalnie ponieważ wiadomo, że będą bisy. I tutaj Megadeth nie zaskakuje. Standardowo zostały zagrane Peace Sells i Holly Wars.



Drugi czarno biały koncert składa się jak pisałem wyżej z 5 kawałków. Aż cztery z nich pochodzą ze Złotej Ery. Mamy zarówno nowość jaką jest Kill The King oraz koncertowy hicior A Tout Le Monde.
Sam koncert wygląda tak: 4 gości na scenie, jeden śpiewa, inni się trochę pokręcą i pomachają grzywami.  Nie ma żadnych fajerwerków, wybuchów, latających smoków i tym podobnych wynalazków. Młodszym fanom wychowanym na zespołach typu Slipknot, gdzie cały czas coś się dzieje może się taki opis nie spodobać. Nic bardziej mylnego. Świetna praca kamer i dynamiczny montaż sprawiają, że nie można się nudzić. Cały czas coś się dzieje, nie ma takiego momentu, który by przynudzał.
Do gry zespołu też nie ma się o co przyczepić. Chłopaki byli w świetnej formie podczas nagrywania a trzeba przypomnieć, że to były dwa ostatnie koncerty kończące długą trasę. Tak jak pisałem wyżej odniosłem wrażenie, że Pitrelli czasami nie wyrabiał z solówkami Friedmana. Na szczęście potrafił wyjść z tego obronną ręką. Po prostu te solówki brzmiały trochę inaczej co wcale nie oznacza, że gorzej. 
Na największą uwagę zasługuje jednak gra Jimmy’ego DeGrasso. To co facet wyprawia jest po prostu nieziemskie. Żaden kawałek jeśli chodzi o perkusję nie został zagrany tak jak na płycie. I bardzo dobrze moim zdaniem, bo perkusja w Megadeth jest tak przewidywalna jak spełniania obietnic wyborczych przez kolejne rządy. Perkusja w tym koncercie żyje swoim życiem, cały czas coś się dzieje, tutaj jakaś wstawka, tutaj dłuższe przejście a tam mała improwizacja. Coś świetnego po prostu.
Reasumując koncert jest naprawdę wart obejrzenia. Zostały w nim zagrane stare, klasyczne hity oraz sporo rzeczy nowszych (w tym aż 5 z nowej płyty). W kilku słowach – doskonały koncert z doskonałym klimatem.

Koncert jakiś czas temu umieściłem na blogu. Tyle tylko, że nie podzieliłem go tak jak jest na DVD - czyli na dwa koncerty ale tak jak jest na płycie CD - jeden koncert.  Zainteresowanych zapraszam do obejrzenia.

Poniżej set lista.

  1. Dread and the Fugitive Mind
  2. Wake Up Dead
  3. In My Darkest Hour
  4. She-Wolf
  5. Reckoning Day
  6. Devil's Island
  7. Burning Bridges
  8. Hangar 18
  9. Return to Hangar
  10. Hook in Mouth
  11. 1000 Times Goodbye
  12. Mechanix
  13. Tornado of Souls
  14. Ashes in Your Mouth
  15. Sweating Bullets
  16. Trust
  17. Symphony of Destruction
  18. Peace Sells
  19. Holy Wars
Koncert Bonusowy
  1. Kill the King
  2. Angry Again
  3. Almost Honest
  4. Train of Consequences
  5. A Tout le Monde
Nagrane w składzie
Dave Mustaine- wokal, gitara
Al Pitrelli- gitara, wokal
David Ellefson– bas
Jimmy DeGrasso- perkusja

środa, 19 stycznia 2011

Bear Grylls - Uciec do Legii Cudzoziemskiej - nowe odcinki


W sieci pojawiły się nowe odcinki odcinki programu Uciec do Legii Cudzoziemskiej z Bearem Gryllsem jako uczestnikiem i prowadzącym. Kilka miesięcy temu zamieściłem 3 części, które udało mi się znaleźć. Jako, że reszta odcinków pochodzi z innego źródła i są inaczej pozapisywane, postanowiłem, że wrzucę w tym temacie wszystko jeszcze raz. Małe zdublowanie posta jeszcze nikomu nie zaszkodziło :)






















Podziękowania dla Jarulka za wrzucenie filmu!

Najlepsze intro jakie pojawiło się w serialu animowanym.

Jedyne co mi przychodzi na myśl, gdy widzę to intro to to, że takich bajek już nie robią. I sądząc po tym co się obecnie dzieje w krainie kreskówek, już nie zrobią. Jeden z najlepszych wstępów do filmów animowanych.

wtorek, 18 stycznia 2011

Gojira - From Mars To Sirius - kompilacja

Tym razem chciałem przedstawić album - From Mars To Sirius - francuskiej grupy metalowej Gojira. Jest to trzecia płyta w dorobku zespołu. Nie jestem miłośnikiem tak ekstremalnej muzyki (bo dla mnie ona taka jest, gustuję raczej w klasycznym heavy) ale ta płyta mnie bardzo urzekła. Jest w niej kilka bardzo dobrych momentów, które zapadają w pamięć. Do tego dochodzi ciekawa warstwa tekstowa.
Miłego słuchania.













poniedziałek, 17 stycznia 2011

Megadeth - Unplugged In Montreal

Tym razem postanowiłem poskładać w całość akustyczny koncert Megadethu z Montrealu z 2001 roku. Bardzo fajna pozycja, warta odsłuchania (obejrzenia). Brakuje tylko krótkiego wywiadu przeprowadzonego przed koncertem przez kanadyjską dziennikarkę. Mustaine (znany z ciętego języka) wypowiedział się w nim m.in na temat Marty'ego Friedmana, który porzucił heavy metal, sprzedał się, przeprowadził do Japonii przebrał się w kimono i gra japoński pop.
Dla tych, którzy nie znają lub, którzy dawno nie widzieli.









Metallica w Polsce - foto

Nic dodać nic ująć :D




Zdjęcie autorstwa Rossa Halfin, znalezione na profilu FB serwisu Death Magnetic

niedziela, 16 stycznia 2011

Warszawa 360°

Pod adresem warszawa360.pl możemy znaleźć, a jakże fotografię panoramy naszej stolicy w 360°. Nie jest może to fota najwyższych lotów ale moim zdaniem daje radę. Można znaleźć sporo znajomych miejsc.

Metallica - Damage Inc. Live

Tak mnie dziś naszło by posłuchać tego kawałka w wersji Live. Przejrzałem kilka klipów i ten mi podszedł najbardziej. Stara dobra Meta z poczatku lat 90 - tych.

sobota, 15 stycznia 2011

Megadeth Rude Awakening - kompilacja


Dziś po raz kolejny obejrzałem ten świetny koncert. Postanowiłem zebrać cały koncert znajdujący się na YouTube'ie w jednym poście. Może kogoś kto tego nie widział lub nie zna zainteresuje to wydawnictwo (dość tanie, bo koncert można już wyrwać za ok. 40 zł.).


























22-01-2011 - Update: Mam zaszczyt przedstawić moją recenzję tego wydawnictwa. 

niedziela, 9 stycznia 2011

Muzyczny hołd dla Bruce'a Willisa

Bruce Willis, jeden z największych filmowych twardzieli doczekał się muzycznego hołdu. Wielka kompilacja scen na których zobaczymy palącego Bruce'a, strzelającego Bruce'a, śmiejącego się Bruce'a i wielu innych Bruce'ów. Film nie tylko dla fanów tego genialnego aktora.


sobota, 8 stycznia 2011

Człowiek kontra jaskinia

Jaskinia Hang Son Doong znajdująca się w Park Narodowy Phong Nha-Kẻ Bàng w Wietnamie. 


Dragon Age: Początek


Pierwszą styczność z Dragon Age miałem w okolicy czerwca zeszłego roku. Czyli w sumie niecały rok po premierze. Były to raczej zdawkowe informacje na temat gry. „Duchowy następca Baldur’s Gate” takie określenie padało przy wielu opisach gry. Wow, Baldur to jedna z najlepszych gier cRPG jakie powstały w historii. Niezła rekomendacja – pomyślałem. Sam jestem wielkim fanem Wrót Baldura właściwie od samej premiery czyli od prawie 12 lat. To co powiem teraz to w sumie wstyd, ale wolę się przyznać na początku. Na temat świata gry i systemu D&D wiem niewiele. Znam podstawy i to wszystko. Cała moja wiedza o Forgotten Realms opiera się tylko i wyłącznie na grach komputerowych takich jak wspomniany wyżej Baldur czy Neverwinter Nights. Wróćmy jednak do sedna. We wrześniu stałem się szczęśliwym posiadaczem Dragon Age: Początek i dodatku do gry Dragon Age: Przebudzenie. W niniejszym tekście zajmę się opisem oraz moimi wrażeniami dotyczącymi gry w  „podstawkę”.
Zacznijmy od konkretów. Gra została wyprodukowana przez znaną i uznaną firmę BioWare znaną z takich mega hitów jak Baldur’s Gate, KOTOR czy Mass Effect. Wiedząc kto jest twórcą nie możemy spodziewać się bubla. Ja jednak podszedłem do sprawy dość sceptycznie. BioWare zostało wykupione kilka lat temu przez innego giganta EA. Obserwuję trochę rynek gier i mam wrażenie (i nie tylko ja, wnioskując to z rozmów ze znajomymi), że EA przestało jakiś czas temu robić gry wiekopomne takie jak stary dobry Need For Speed II a poszło w komercjalizację produktu, jazdę na dobrym tytule i chęci zarobienia kupy szmalu. Idealnym przykładem jest Command & Conquer wypuszczony pod szyldem EA. Tragedia, krótko mówiąc. Mówię to ja, fan serii. No ale dobra, może tym razem nie zwalili sprawy i będzie dobrze.

Duchowy następca Baldur’s Gate
To zdanie cały czas chodziło mi po głowie. Będzie dobrze pomyślałem po czym zacząłem instalować grę. Sama instalacja zajmuje trochę czasu – wiadomo napędy w laptopach nie są jakieś super szybkie a kilka mega musi zostać jednak zainstalowane. Gra jest na dwóch płytach DVD i jeszcze przecież jest dodatek. Obecnie sam katalog Dragon Age zajmuje prawie 25 GB. Kolejne 6 GB ważą savy, screeny, różne dodatki oraz DLC które mam zainstalowane w Moich Dokumentach.  Więc jak ktoś chce mieć najpełniejszą wersję gry musi mieć wolne ok. 30 GB na dysku. Sporo. Ale Baldur zajmował 5 płyt CD. Na tamte czasy też było to bardzo dużo. Zaraz po instalacji wgrałem najnowsze patce i odpaliłem grę.

Na początku był chaos
A potem odpaliło się intro w którym poznajemy ogólny zarys fabuły oraz jednego z bohaterów gry – Duncana, który jest przywódcą Szarej Straży w Fereldenie . Gdzie? No właśnie i tutaj już się zaczynają zmiany. Nie będzie tutaj świata Zapomnianych Krain. Twórcy gry od podstaw wymyślili swój własny świat zwany Thedas. Dzieli się on Orlais, Tevinter, Antivię i Ferelden w którym toczy się akcja. Naszą mityczną krainę zamieszkują ludzie, elfy i krasnoludy i właśnie tylko te trzy rasy mamy do wyboru jeśli chodzi o naszego bohatera. W tym momencie zaczyna się nasz „Początek” ponieważ oprócz rasy i płci bohatera wybieramy jego pochodzenie. Mamy więc człowieka maga lub szlachcica, krasnoluda szlachcica i plebejusza oraz miejskiego elfa lub dalijskiego elfa. Dla każdej z postaci mamy do wyboru klasy – wojownik, mag i łotrzyk. Każdy bohater ma inną historię czyli mamy aż 6 różnych wstępów do właściwej fabuły. Ja wybrałem człowieka szlachcica wojownika i zacząłem grę w posiadłości mojego ojca.
Pamiątkowe zdjęcie z Ostargaru - Ja, mój pies, Duncan i król Cailan
W każdym wstępie mamy kilka misji do wypełnienia ale wszystkie opcje łączą się w jedną całość. Dochodzimy do momentu gdy pod wodzą Duncana stajemy się kandydatami do Szarej Straży. Czym jest Szara Straż? W jednym wielkim skrócie – to bractwo niesamowicie sprawnych wojowników, którzy strzegą  świata przed Mrocznymi Pomiotami oraz Plagą. Czym są Pomioty i Plaga? Najkrócej mówiąc – Mroczne Pomioty to bardzo złe i krwiożercze stwory, które pragną upadku wszystkiego co żyje. Plaga ma miejsce wtedy gdy Pomioty obudzą pradawnego boga – Arcydemona. Zadaniem Szarej Straży jest zgładzenie Arcydemona i przywrócenie pokoju w krainie. Niby proste ale co zrobić gdy podczas plagi wybucha wojna domowa? No właśnie, co? Na to pytanie musi już odpowiedzieć gracz kierując poczynaniami swojej postaci. I to by było na tyle jeśli chodzi o wprowadzenie do fabuły. Nie chciałbym psuć zabawy osobom, które nie miały jeszcze do czynienia z grą.
Tyle o fabule. Przejdźmy do aspektów technicznych.

Świat Gry
Gadające drzewa też spotkamy w grze.
Jest Epicki. To pierwsze słowa, które przyszło mi na myśl gdy skończyłem prolog i wraz z moją postacią udałem się do starej twierdzy w Ostagarze. Jej ruiny znajdują się na szczycie wielkiego urwiska. Możemy bez problemu manewrować tak kamerą żeby sobie pozwiedzać otoczenie. Moim zdaniem przy produkcji map wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Wszystkie poziomy są szczegółowo zaprojektowane, mamy wrażenie, że chodzimy po realnym świecie. Każde poziomy mają praktycznie unikalny wygląd więc nie spotkamy się z czymś w stylu, że dwie odmienne rasy mieszkające po przeciwnych stronach Fereldenu będą posiadać podobną architekturę. Czasami ta mityczna kraina kojarzyła mi się ze światem filmowego Władcy Pierścieni, ale to moim zdaniem duży plus.
Najważniejszymi miejscami w Fereldenie są: Denerim – stolica kraju, podziemne państwo Krasnoludów Orzammar, zamieszkały przez Elfy Las Brecilian oraz Wioska i Zamek w Redcliffe w którym mieszka nasz główny sprzymierzeniec Arl Eamon. Oczywiście oprócz nich jest masa innych miejsc, mnie lub bardziej związanych z fabułą gry a same główne obszary które wymieniłem są bardzo rozbudowane (np. Orzammar to kilka ładnych godzin łażenia).
Mapa Fereldenu
Do podróżowania po świecie używamy patentu znanego z Baldur’s Gate. Pojawia się główna mapa Fereldenu na której są pokazane miejsca do których możemy się udać. Klikamy na odpowiednią ikonę i pojawia się animacja na mapie, taka w stylu Indiany Jonesa. Małe kropeczki kierują się z miejsca A do miejsca B. W zależności od tego jak mocny mamy komputer będziemy szli szybciej lub wolniej. Same mapy są reczej duże, niektóre wręcz olbrzymie. Z jednej strony to plus – wiadomo więcej grania, więcej zabijania i więcej zabawy. Z drugiej strony czasem jest to uciążliwe, bo zdarza się tak, że na końcu mapy (powiedzmy długiej i krętej jaskini) zabijamy wroga i żeby z owej jaskini się wydostać musimy przejść całą mapę do punktu wyjścia. Mogłaby być możliwość ruszania w trasę z dowolnego punktu na mapie, zaoszczędziło by to dużo czasu.
Dodatkowo na mapie mamy opcję by udać się do naszego obozu. W obozie możemy na spokojnie porozmawiać z towarzyszami lub uzupełnić zapasy. Jeśli o zapasach mowa, to na początku nasz plecak nie jest zbyt duży. Możemy w nim zmieścić 50 różnych rzeczy (przedmioty dotyczące zadań się w to nie wliczają). Na szczęście możemy u niektórych kupców dokupić rozbudowę plecaka o kolejne 25 wolnych miejsc.
Nie należę do ludzi pałujących się  grafiką w grze ale muszę się przyznać, że ta z Dragon Age zrobiła na mnie wrażenie. Jest po prostu bajeczna, idealnie oddaje przedstawiany nam świat gry.
To wszystko okraszone jest fantastyczną muzyką, która idealnie podkreśla nastrój danej chwili. Przeważnie leci sobie cichutko w tle, a w ważniejszych momentach potrafi jednak odpowiednio ryknąć.
Z ciekawszych rzeczy można jeszcze wymienić tryb kamery. Pierwszy to typowy TPP (widok zza pleców) a drugi  tryb izometryczny znany ze starych dobrych cRPG. Kamerę regulujemy przy pomocy rolki myszki.
W grze doświadczymy bogatą ilość Cut Scenek zrobionych na silniku gry. Będę szczery, widząc niektóre filmy, miałem wrażenie, że oglądam produkcję fabularną. Filmy stoją na wysokim poziomie. W zależności od sytuacji są bardzo dynamiczne i żywiołowe lub powolne i nastrojowe. Tutaj nie mam się do czego przyczepić.

Jak mogę pomóc?
Jedno z zadań polega na odnalezieniu Golema
Zadań głównych i pobocznych w grze jest krótko mówiąc od zajebania. To olbrzymi plus. Minusem jest to, że mimo iż bardzo chciałem i starałem się nie udało mi się wykonać wszystkich zadań dostępnych w moim dzienniku. W pewnym momencie się gubiłem i nie chciało mi się łazić po mapie tylko po to by zdobyć trochę kasy i doświadczenia. Duża ilość zadań sprawia, że człowiek może się zamotać i zapomnieć o tym by będąc w Denerim spotkać się z osobą taką i taką. Na szczęście (albo nieszczęście – o tym później) twórcy gry przyszli z pomocą. Gdy mamy aktywne zadanie to na mapie dajmy na to Denerim pojawi się znak X który przypomina nam o tym, że w tej części miasta mamy szukać miejsca lub osoby związanej z zadaniem. Mało tego osoby związane z Questem mają podświetlony wykrzyknik (chyba) nad głową po to tylko, żeby do nich podejść i nie przegapić. Duże ułatwienie do tego bardzo pomocne. Ale przez to współczynnik trudności gry maleje i gra się dużo łatwiej. Wiele zadań to typowe questy znane fanom cRPC – źli ludzie ukradli mi pierścień, pamiątkę po babci. Proszę pomóż. Oprócz tego będziemy mogli wykonywać pracę na rzecz różnych organizacji np. Kolektywu Magów. Takie organizacje mają w ważniejszych miastach Fereldenu swoich przedstawicieli. Wystarczy się tylko do nich zgłosić i sprawdzić czy mają dla nas pracę Jednak te misje nie mają praktycznie żadnego wpływu na fabułę gry. Dopiero przy rozwiązywaniu zadań związanych z grą zaczyna się prawdziwa zabawa. W grze występuje coś takiego jak dylemta moralny. Mamy kilka naprawdę ciężkich decyzji do podjęcia. Sposób rozwiązania problemu jaki wybierzemy będzie mieć duży wpływ na to co się stanie w późniejszych etapach gry oraz jej zakończeniu. Jak dla mnie rewelacja bo grę można będzie przejść na kilka różnych sposobów nie nudząc się przy tym zbytnio. Może zdarzyć się tak, że staniemy przed wyborem zabicia kogoś lub darowania mu życia. Wybór ten sprawi, że misja którą wykonujemy stanie się trudniejsza, łatwiejsza bądź ominą nas nowe lokacje. Dosłownie jest w czym przebierać.

DLC
Jeśli ktoś uważa, że za mało mu misji oraz ciekawych przedmiotów w grze, bez problemu może zakupić  dodatki do gry. Ja sam miałem przyjemność zagrania w Powrót do Ostagaru, Twierdzę Strażnika i Kamienny Więzień. Bardzo fajnie jest w środku gry wrócić do miejsca w którym zaczęła się nasza przygoda i wykonać kilka dodatkowych zadań oraz zdobyć unikalne przedmioty.  W Twierdzy Strażnika udajemy się do starej Twierdzy Szarej Straży wykonać zadania dla pewnego znajomego kupca. Kamienny Więzień opowiada natomiast historię pewnego Golema. Oprócz tych dwóch jest masa wielu innych DLC dodających zbroje lub dodatkowe przedmioty, takie jak pierścienie czy wisiory. Jak zapewne widzieliście albo zauważycie na mapie głównej są miejsca oznaczone żółtą ikoną. Tam właśnie można zacząć dodatkowe misje.

Postać
Wygląd naszej postaci to moim zdaniem dość ważna kwestia skoro spędzimy z nią ponad 50 godzin. Na szczęście producent dał nam dość spore pole do popisu. U naszego bohatera możemy ustawić niemal wszystko – od fryzury przez kości policzkowe na grubości szyi kończąc. Ustawiamy sobie kolor włosów, tatuaże, typ brody oraz zarostu. A na koniec nasz awatar, który nie tylko będzie pojawiać się w grze ale też na naszym koncie w społeczności BioWare.
Sprawa gorzej wygląda jeśli chodzi o zbroje. Niestety tutaj producenci nie dali nam dużego wyboru. Mamy 4 typy pancerza – lekki, średni, ciężki i masywny. Niby dużo a jednak mało ponieważ na każdą zbroję przypada jeden wzór. To znaczy, że wszystkie zbroje średnie będą wyglądać jednakowo, różniąc się tylko kolorem i właściwościami. Troszkę mało jakby nie było. Na szczęście są mody dodające trochę nowe pancerze.
Uzbrojenie naszych bohaterów też nie odbiega od przyjętych standardów – miecze, tarcze, sztylety, miecze dwuręczne, topory, łuki itp. Wszystko co jest sprawdzone znane i lubiane. Niektóre uzbrojenie można zakląć. Jeśli mamy w naszym ekwipunku odpowiednie runy udajemy się do zaklinacza, które te runy wpasuje nam, powiedzmy w miecz. Dzięki temu nasza broń może zyskać dodatkowe premie.

Alistair przemawia głosem Jacka Kopczyńskiego, znanego z roli Jaskra w Wiedźminie (PC)

Wraz z awansem na wyższy poziom dostajemy dodatkowe punkty, które przeznaczamy na rozwój postaci. Możemy dodać sobie punkty do siły, zręczności, siły woli, magii, sprytu oraz kondycji. Żeby zdobyć niektóre umiejętności, które też są dostępne przy awansie na nowy poziom musimy spełniać dane wymagania np. mieć minimum 16 sprytu. Czyli w zależności od sposobu gry musimy starannie rozdzielać punkty. Czyli żadna nowość. Oprócz tego nasza postać zdobywa talenty, które może przeznaczyć na rozbudowę stylu walki. Jeśli preferujemy grę przy użycia miecza i tarczy wtedy wybieramy nas talenty związane z tym stylem i otrzymujemy nowe ciosy (np. cios tarczą). Ciosy te pojawiają się na naszym pasku skrótów i uruchamiamy je myszką bądź przypisanym klawiszem podczas walki. Żeby nie było łatwo, każda taka operacja zużywa określoną ilość many oraz musi minąć trochę czasu żeby można było użyć jej na nowo.
Oprócz wyżej wspomnianych rzeczy, które dostajemy „z urzędu” możemy zdobyć specjalizację dla naszych bohaterów. Jeśli postać jest wystarczająco potężna może nauczyć się nowych rzeczy. Zwykły wojownik może stać się np. Berserkerem. Dzięki czemu otrzyma dodatkowe premie i talenty lub zaklęcia. Żeby zostać specjalistą w danej dziedzinie musimy mieć nauczyciela. Każda z postaci w drużynie posiada już jedną specjalizację (maksymalni może mieć dwie). Jeśli osiągniemy wymagany poziom postaci, możemy poprosić kogoś z towarzyszy, żeby nauczył nas nowych rzeczy.

Piotr Froncz...eeee znaczy Sten w klatce

Nasz postać w walce odnosi rany. Żadna nowość, apteczki, bandaże i magiczne mikstury zawsze występowały w grach. Jednak nasza postać odnosi nie tylko standardowe rany, które odbierają jej daną ilość punków życia. Oprócz tego występują w grze rany oraz urazy, których nie wyleczymy zwykłą apteczką. Podczas walki może dojść do pęknięcia czaszki. W takim wypadku nasz heros ma zmniejszoną kondycję. Żeby temu zapobiec musimy nosić w plecaku zestawy opatrunkowe.
  
Przeciwnicy
Cytując klasyka - you ugly motherfucker
To cała wataha wszelakich stworów, których ulubionym zajęciem jest atakowanie naszych bohaterów. Same Pomioty są zróżnicowane rasowo, różnią się od siebie wyglądem i stylem działania. Do ataku używają zwykłej broni – mieczy i łuków. Jak w większości tego typu gier, potwory, które spotkamy na samym początku gry, będą trudne to pokonania a już pod koniec będą służyć za mięso armatnie. Pomiotom często towarzyszy Ogr. Ten gość jest już poważniejszym przeciwnikiem ale do pewnego czasu. Później robi już jako dodatek do gry. W całej grze spotkamy 32 różnych przeciwników. Nie będziemy walczyć cały czas z Pomiotami. Na swej drodze spotkamy również m.in.  Wilkołaki, różne zwierzęta, Demony i (co nie powinno zaskakiwać) szkielety oraz żywe trupy. Jest w czym wybierać. W naszym dzienniku podczas gry będą pojawiać się nowe wiadomości odnośnie konkretnych stworzeń.
Niczym Pan Wołodyjowski
Sama walka odbywa się w czasie rzeczywistym i jak w wielu tego typu grach mamy do dyspozycji aktywną pauzę, dzięki której możemy przemyśleć taktykę lub wydać nowe rozkazy. Możemy również ustawiać naszym towarzyszom sloty taktyczne, żeby automatycznie potrafili zachować się w danej sytuacji (np. łucznik ma bronić maga). Nasze postaci dysponują dość szerokim wachlarzem ciosów. Czasami gra podczas walki zaczyna przypominać film gdy jednej z osób uda się zabić bosa. Mamy wtedy spowolnienie akcji, kamera kieruje się na naszego wroga a postać która dostąpiła zaszczytu zgładzenia go wykonuje serię zwodów, ciosów, skoków itd. Bardzo fajnie to wygląda. Bardzo fajną rzeczą zwiększającą realizm walk jest to, że nasi bohaterowie, po każdej walce mają zbroje, ubrania i twarze pobryzgane krwią. Mała rzecz a cieszy.

Team, Ekipa, Squad
Zwał jak zwał, wiadomo o co chodzi. Podczas gry spotkamy ludzi, elfy i krasnoludy którzy będą chcieli nam zaoferować swoje usługi oraz chęć pomocy. Niektórzy z nich zrobią to z czystej sympatii a niektórzy z tylko wiadomych sobie przyczyn. Ale ogólnie rzecz biorąc nasza drużyna może liczyć nawet do 9 ludzi i psa (pod warunkiem jeśli posiadamy DLC – Kamienny Więzień). W zależności od naszych preferencji możemy kierować drużyną składającą się od 1 – 4 osób.
Jedną z ważniejszych rzeczy związanych z naszym Dream Teamem są relacje z członkami ekipy.. Patent znany z KOTOR 2. Im lepsze relacje mamy z danym członkiem ekipy tym lepiej, bo możemy poznać jego historię i dostać dodatkowe zadanie związane z tą osobą (nic odkrywczego, ten sam patent był już stosowany np. w NWN). Nasuwa się pytanie – w jaki sposób polepszyć relacje? Są na to dwa sposoby – pierwszy to wybór opcji dialogowej podczas rozmowy. W trakcie gry bez problemu zauważymy, która z postaci reprezentuje ciemną a która jasną stronę mocy. Podczas rozmów oraz wyboru zadań będziemy mogli wybierać odpowiednią ścieżkę dialogową tak żeby poprawić relacje z danym typem charakteru. Prosty przykład – Sten to przedstawiciel tych gorszych ludzi. Jeśli podczas gry, mając w drużynie Stena okażemy litość lub zgodzimy się pomóc biednej osobie, to wtedy ten potężny wojownik nie zgodzi się z naszym zdaniem i stracimy w jego oczach.
Po lewej Oghren - największy pijak w Fereldenie 
Drugim sposobem poprawienia stosunków z naszymi towarzyszami jest dawanie prezentów. Podczas gry penetrując różne zakamarki lub zaopatrując się u kupców możemy znaleźć nietypowe przedmioty, które w opisie mają napisane „Prezent”. Warto się tym zainteresować ponieważ niektóre z prezentów mają dla poszczególnych postaci szczególną wartość i możemy zyskać na nie duży wpływ. Niektóre postacie z naszego Squadu mają szczególne preferencje np. Oghren, stary zapijaczony krasnolud najbardziej ucieszy się gdy damy mu butelkę z gorzałą. Morrigan natomiast lubuje się w biżuterii i to dzięki błyskotkom zdobędziemy u niej najwięcej punktów uznania.
  
Sex drugs and Rock and Roll
Morrigan - najfajniejsza babka ze świata komputerów
Gra jest dozwolona w Polsce od 18 lat. Czasami zdarzają się tam mocniejsze słowa, czasami padnie ostry tekst ale to nie jest powód dla którego producent wprowadził ograniczenie wiekowe. Prawdziwym powodem są: gołe baby. Yes, yes, yes – jak mawiał nasz były premier. W Dragon Age są gołe baby! No może prawie gołe. Otóż nasz bohater – w moim przypadku, człowiek rodzaju męskiego – może nawiązać romans z członkiniami drużyny! Tak zgadza się, jeśli jest romans to i po jakimś czas jest i seks! A jeśli jest i seks to są i film! A jeśli są i filmy to znaczy, że są ocenzurowane. Mamy bardzo fajny film (zrobiony ze smakiem) pokazujący zbliżenie głównego bohatera z kobietą ale niestety obydwoje są w bieliźnie. Ale nie martwcie się. Jest Internet, są mody wysokiej jakości. Wszystko da się zrobić J Ciekawostką jest to, że można rozpocząć związki homoseksualne (nie próbowałem, nie wiem jak to wygląda). Krótko mówiąc: romanse nie mają większego wpływu na główną fabułę gry ale ją po prostu urozmaicają. Dzięki nim nasz bohater staje przed zwykłym życiowym dylematem, którą kobietę wybrać?

  
Pan Jacek, Harry Potter i Jaskier
Spolszczenie gry jeśli chodzi dubbing  stoi na bardzo wysokim poziomie. Z tego co wyczytałem w polskiej wersji językowej wzięło udział ok. 100 aktorów! Głównym bohaterom głosów użyczyli między innymi:
Alistair – Jacek Kopczyński
Oghren – Dariusz Odija
Sten – Piotr Fronczewski
Wynne – Barbara Kałużna
Zevran – Jonasz Tołopiło
Wszystkie głosy w grze są dubbingowane. Cały świat mówi w języku polskim. Niestety zawsze musi być jakieś „niestety”. Czasami jest tak, że linia dialogowa (jeśli w opcjach ustawimy głos + napisy w rodzimym języku) nie zgadza się z dubbingiem. Czasami to nie przeszkadza a czasami denerwuje. W pewnym momencie jest jednak tak, że głos mówi swoje a napisy swoje (w Denerim, w karczmie gdy rozmawiamy z przedstawicielem Kruków). Jest to tak strasznie niewygodne, że w tym momencie należy wyłączyć głośniki, bo można się naprawdę pogubić. Gdyby nie te drobne lecz denerwujące wady to dubbing dostałby ocenę 10 a tak dostaje 9, bo jednak takie niedopracowanie psuje końcowy, niemal doskonały efekt.

Tak kończą frajerzy
Podsumowanie
Pomimo tego, że gra nie jest ani odkrywcza ani nowatorska uważam, że każdy miłośnik cRPG powinien w nią zagrać. Wielkim plusem jest całkiem nowy, stworzony od postaw świat gry. Nowe historie, nowe opowieści, nowe mity i legendy na temat znanych nam już ras z książek, filmów i gier. Wszystko to przedstawione z epickim rozmachem. Jeśli ktoś lubi takie coś to polecam, można się nieźle wciągnąć. Kolejną zaletą gry jest znakomita gry walność i interakcja z otoczeniem. Bardzo dużo rzeczy można dotknąć, obejrzeć z bliska, zabrać. Wielowątkowość i kilka różnych zakończeń pozwoli nam cieszyć się grą przed długie godziny, bo każde kolejne przejście gry można traktować jako coś innego. Dużą zaletą jest też cena ponieważ kupując podstawkę i dodatek an Allegro zapłacimy od 60 zł w górę. Nie są to moim zdaniem kosmiczne pieniądze jak na grę stojącą na tak wysokim poziomie.
Mam nadzieję, że tym opisem zachęcę do zapoznania się z tą zacną grą a zainteresowanym polecam zrobić to jak najszybciej bo już w połowie marca premiera Dragon Age II!

Dorota Gardias jako Morringan

piątek, 7 stycznia 2011

DYSZCZ - Dyskoteka Szarego Człowieka

W połowie lat 90 - tych w TVP 2 emitowany był Komiczny Odcinek Cykliczny (w skrócie KOC). Jeden z najlepszych (o ile nie najlepszy) programów rozrywkowych rodzimej produkcji. Było to połączenie satyry z absurdalnym humorem. Jednym ze stałych punktów programu był wspomniany w nazwie tematu DYSZCZ.
Chciałem w tym miejscu przypomnieć niektórym, a niektórych zaznajomić ze starymi hitami lat 90 - tych ubiegłego wieku. Każdy z nas tego słuchał, wszyscy to znali, sporo osób z mojego otoczenia (w tym ja) ma jeszcze kasetę T - Raperów z nad Wisły - Poczet Królów Polskich. Przy okazji przypomnę, że  lekko ponad rok temu na rynku pojawiła się ich najnowsza płyta - Ekshumacja 2 - zawierająca stare hity w nowych aranżacjach. Stare klasyki nadal się bronią. Z tego co pamiętam w DYSZCZu T - Raperzy nie podpissywali się swoją nazwą tylko nazwą związaną z piosenką bądź stylem muzycznym np. grupa śpiewająca Reggae nazywała się ReggaeNeraci. Nie występowali również w duecie tylko w pełnym składzie znanym z programu. Oprócz Grzegorza Wasowskiego i Sławomira Szczęśniaka udział w nagraniach brali Lucyna Malec oraz posiadający niesamowity głos Andrzej Bartuk. 
Aż się łezka w oku kręci gdy człowiek sobie przypomni, że jeszcze 10 lat temu produkowano programy rozrywkowe na wysokim poziomie.
Nie widzę większego sensu wrzucać w post wszystkich piosenek z DYSZCZa, zainteresowani odnajdą je na YouTubie. Umieszczę tutaj tylko te najpopularniejsze lub te które najbardziej lubię.

Moja ulubiona :)






Jeden z największych hitów


Na koniec absolutny klasyk. Z tego co pamiętam był to pierwszy kawałek T - Raperów z nad Wisły. A przynajmniej pierwszy który usłyszałem w TV. W sumie to by się wszystko zgadzało bo śpiewają w nim o pierwszym historycznym władcy Polski.